Wycieczka do ZOO każdemu z nas kojarzy się z egzotycznymi zwierzętami i spacerami między wybiegami dla słoni, lwów, tygrysów i żyraf. Okazuje się największą atrakcją ZOO w Korei Północnej są…psy. Tutaj pojawia się pytanie. Czy to jeszcze ZOO, czy duże schronisko?
W ostatnim czasie w ZOO w Pjongjangu w klatach pojawiły się nowe okazy zwierząt. Są to różne rasy psów. Można zobaczyć m.in. owczarki niemieckie, sznaucery, shih tzu i bernardyny. Właśnie kojce z psami są najczęściej odwiedzanymi miejscami przez turystów.
Dla przypomnienia. ZOO zostało wybudowane w 1959 roku przez przywódcę Korei Północnej Kim Ir Sena. Na początku w ogrodzie zoologicznym mieszkało tylko 50 borsuków. Póżniej stopniowo pojawiały się kolejne zwierzęta jak m.in. słoń. Zgodnie z tradycją ogrodu przy każdej klatce znajduje się nazwisko osoby, która ufundowała zwierzę. Otóż słonia podarował prezydent Wietnamu, a strusie i zebry to prezent od lidera Tanzanii. Japońskie miasto Kyoto ufundowało Jaguara, a prezydent Indonezji dostarczył do ZOO orangutany.
Niestety ZOO w Pjongjangu nie ma dobrej opinii wśród obrońców zwierząt. Miejsce było często krytykowane za fatalne warunki. Wybiegi były zbyt małe, a cała atmosfera ogrodu zoologicznego była bardzo przygnębiająca. Stolica Korei Północnej w ostatnich latach przechodzi kapitalny remont. W 2014 roku odnowieniu miało być poddane także ZOO. Niestety nie wiadomo do końca, czy warunki w ogrodzie zoologicznym uległy poprawie.
Źródło: www.podroze.onet.pl